Nikogo nie może dziwić to, co widzimy na wykresie EUR/PLN. Bliskość konfliktu, odpływ kapitału z rynków ryzykownych, to wszystko przełożyło się na spore straty złotego w relacji do euro, które momentami wynosiło wczoraj 2%. Kurs skoczył w szczytowym momencie do poziomu ponad 4,70, przy spadającej warszawskiej giełdzie o 10%. Mimo wszystko można powiedzieć, że krajowa waluta broni się całkiem dobrze przed większą wyprzedażą. Dzisiaj obserwujemy korekcyjne spadki w okolice 4,65, co może sugerować, że inwestorzy wierzą np. w interwencje NBP, by powstrzymać deprecjacje naszej waluty. Do tego dochodzi też opcja możliwej niespodziewanej podwyżki stóp procentowych, którą np. zrobili Węgrzy. Wszystko to po to, by powstrzymać niemal w zarodku ewentualne podbicie presji inflacyjnej. Konflikt Rosji z Ukrainą i możliwe dalsze sankcje będą z pewnością działać niekorzystnie na ceny, szczególnie że Moskwa ma sporo surowców, a w przypadku kilku niemal monopol na ich wydobycie. Owszem, trzeba zauważyć, że RPP nie ma tak łatwej decyzji, szczególnie że wymiana handlowa z Ukrainą, czy Rosją mocno teraz ucierpi, a dokłada ładne kilka % do naszego PKB. Stagflacja, która może się pojawić, nie jest czymś pożądanym przez nasze władze monetarne, więc mogą się wstrzymać z podniesieniem kosztu pieniądza.
لا يُقصد بالمعلومات والمنشورات أن تكون، أو تشكل، أي نصيحة مالية أو استثمارية أو تجارية أو أنواع أخرى من النصائح أو التوصيات المقدمة أو المعتمدة من TradingView. اقرأ المزيد في شروط الاستخدام.